Dwa posty niżej pisałem o tym, że Fuji REALA to fajny negatyw i warto zrobić sobie jego zapas. Listonosz kilka dni temu dostarczył paczuszkę z 10 pudełkami świeżutkich filmów, załadowałem więc swojego Nikona FE jednym z nich, wziąłem ze sobą obiektywy 50 i 28 mm i ruszyłem na spacer. Tym razem po ulicach Rzeszowa.
wtorek, 24 sierpnia 2010
środa, 18 sierpnia 2010
Burzowo
Ostatnimi czasy pogoda potrafi płatać niezłe figle. Zmienia się bardzo dynamicznie i przeważnie zmiany te kończą się gwałtownymi burzami. W zeszły piątek (trzynastego!) jechałem do pracy i moim oczom ukazały się niesamowite burzowe chmury. Pomiędzy nimi wąski pasek "pogodnego" nieba. Zatrzymałem samochód i - mimo niezbyt atrakcyjnego "pleneru" - zrobiłem zdjęcie. Pomyślałem, że ze względu na domy i druty fotka będzie do bani. Zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie samego nieba i postanowiłem jechać dalej i po wjechaniu na jakąś górkę zrobić zdjęcie tych chmur z jakimś atrakcyjniejszym krajobrazem. I co się okazało? Ano to, że 5 minut później chmury się jakoś rozeszły i nie było już takiego fajnego efektu. A zdjęcie z drutami i domkiem okazało się ciekawsze od zdjęcia samego nieba. Potwierdza się stara prawda, o której już kiedyś tu pisałem: nigdy nie rezygnuj z okazji do zrobienia zdjęcia - drugiej szansy możesz już nie mieć...
Etykiety:
Nikkor ED 18-55,
Nikon D50
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
Bezsenność w Tyczynie
Ten post to będzie niezły miszung. Zacznijmy od tytułu. Dla tych którzy mnie nie znają spieszę z wyjaśnieniem: nie, nie jestem podobny do Toma Henksa a Tyczyn tylko w niewielkim stopniu przypomina Seatlle. Za to dzisiaj nie mogę zasnąć zupełnie jak Al Pacino w filmie "Bezsenność" (kto nie oglądał ten natychmiast biegnie do wypożyczalni bo to naprawdę dobry film). I dlatego taki tytuł posta. I choć wszystkie zdjęcia poświęcone są mojemu ukochanemu Przemyślowi a głównym bohaterem tego posta jest negatyw kolorowy Fuji REALA to najwięcej miejsca poświęcę skanerowi i jego oprogramowaniu. Straszny bajzel tematyczny, ktoś powie. Otóż nie! To nie bałagan - to artystyczny nieład! W końcu to blog fotograficzny, tak czy nie?

No to teraz o skanerze. Jak już pisałem w tym poście do skanowania negatywów używam sknaera EPSON V200, do którego dołączony jest program Epson Scan. I o ile do skanowania negatywów czarno-białych program ten sprawdzał się nieźle to kiedy przyszło do skanowania, wspomnianej wcześniej, kolorowej Reali to pojawił się problem. Nie potrafiłem sobie poradzić z "odjechanymi" kolorami, balansem bieli i temu podobnymi rzeczami. Zeskanowane zdjęcia wyglądały fatalnie. I mimo tego, że klika klatek uważałem za dobre - negatyw trafił do szuflady. Ale dzisiaj (a właściwie to już wczoraj) przypadkowo, buszując w necie, natknąłem się na bardzo dobry przepis na skanowanie tego filmu programem VueScan. Każdego kto jest ciekawy przepisu odsyłam TUTAJ.

Nie wdając się w zbędne szczegóły chodzi o to, jak skalibrować to całe ustrojstwo pod konkretny negatyw. Pięć minut zabawy i .... et voila! Wszystkie pokazane tu zdjęcia poskanowałem tą metodą i jestem bardzo zadowlony z wyników. Jest jeden minus skanowania tym programem i tą metodą. Czas. Zabiera to sporo czasu. Epson Scan ma tą zaletę, że po dokonaniu Preview dzieli pasek filmu na klatki i wszystko co ja muszę zrobić to wskazać które z nich mają być poskanowane. Resztą zajmuje się oprogramowanie. A w VueScan trzeba każdą klatkę zaznaczyć przy pomocy znacznika i dopiero wtedy skanować. No ale tak to już w życiu jest. Zawsze k...a coś!

Nie wdając się w zbędne szczegóły chodzi o to, jak skalibrować to całe ustrojstwo pod konkretny negatyw. Pięć minut zabawy i .... et voila! Wszystkie pokazane tu zdjęcia poskanowałem tą metodą i jestem bardzo zadowlony z wyników. Jest jeden minus skanowania tym programem i tą metodą. Czas. Zabiera to sporo czasu. Epson Scan ma tą zaletę, że po dokonaniu Preview dzieli pasek filmu na klatki i wszystko co ja muszę zrobić to wskazać które z nich mają być poskanowane. Resztą zajmuje się oprogramowanie. A w VueScan trzeba każdą klatkę zaznaczyć przy pomocy znacznika i dopiero wtedy skanować. No ale tak to już w życiu jest. Zawsze k...a coś!
No i - dla formalności - parę słów o samym negatywie. Fuji REALA to film o czułości ISO100. Ma - jak na negatyw - bardzo małe ziarno (w filmach czarno-białych bardzo lubię ziarno ale w kolorowych już nie), niesamowity sposób oddawania kolorów i fajny kontrast. Wiem, że określenia fajny czy niesamowity są mało precyzyjne i bardzo subiektywne. Ale nie potrafię inaczej tego opisać. Wg mnie kolory są jednocześnie nasycone i - w pewien sposób - pastelowe. Kontrast jest wysoki ale nie przesadzony. Ot po prostu - w sam raz. Mnie się bardzo podoba. A ponieważ - niestety - zaparzestano produkowania tego zacnego materiału muszę pomyśleć o zrobieniu zapasu.
Tak czy inaczej. Jeśli myślicie o tym, aby jeszcze od czasu do czasu, ot tak - dla rozrywki odstawić cyfrę i pofotgrafować analogiem to koniecznie kupcie kilka rolek Reali. W lodówce może leżeć kilka lat i z pewnością będziecie zadowoleni z efektów.
No i tak zupełnie na koniec coś o samych zdjęciach. Zrobione zostały Nikonem FE, obiektywem 35mm i - jak już wspomniałem - na filmie Fuji Reala. Zdjęcia są efektem wiosennego szwędania się po starych zakątkach Przemyśla, w zacnym towarzystwie niejakiego Chrząszcza (którego oczywiście serdecznie pozdrawiam). O Chrząszczu mógłbym napisać baaaardzo dużo ale niech starczy tylko to: gdybym wypił z nim tyle kawy, ile wypiłem innych trunków, to nie mógłbym spać przez kilka lat! Przemyśl nie byłby taki sam w moich wspomnieniach gdyby nie Chrząszcz ...
Etykiety:
EPSON V200,
Fuji Reala,
Nikkor 35/2.8,
Nikon FE,
Przemyśl
piątek, 6 sierpnia 2010
Szeeeroookooooo
Dzisiaj zdjęcia z mocno szerokokątnego punktu widzenia. A przedmiotem moich wypocin jest stary dom parafialny, pochodzący z 1936 roku. Nikt chyba nie dba o ten budynek bo jego stan jest - delikatnie mówiąc - opłakany. Na drzwiach wisi kłódka a nad wejściem widnieje napis ostrzegający o zagrożeniu związanym z zawaleniem budynku. Wokół obiektu błoto i ślady pracy ciężkiego sprzętu. Szkoda...
Etykiety:
Nikon D90,
Sigma 10-20/3.5 EX
niedziela, 1 sierpnia 2010
Bieszczad

A czyje to takie piękne nogi, zapytacie? Moje!!! To zdjęcie to wspólne dzieło moje i Pani Żony.
Wczoraj udało nam się wyrwać na wycieczkę. Co prawda spędziliśmy z moimi dziewczynami w Bieszczadzie (tak przez wieki nazywano obecne Bieszczady) tylko kilka godzin ale i tak fajnie się bawiliśmy.
Taka ciekawostka. Dawny polski leksykograf, Samuel Bogumił Linde tak pisał o tym regionie: "część gór Karpackich, dawniej rozbójnictwem sławna, przytułek łotrów". To by tłumaczyło dlaczego nas tam tak ciągnie...
Taka ciekawostka. Dawny polski leksykograf, Samuel Bogumił Linde tak pisał o tym regionie: "część gór Karpackich, dawniej rozbójnictwem sławna, przytułek łotrów". To by tłumaczyło dlaczego nas tam tak ciągnie...
Etykiety:
Bieszczady,
Nikkor DX 18-105 VR,
Nikon D90
środa, 28 lipca 2010
Jaka piękna brzydka pogoda

Właściwie to należałoby strasznie narzekać na pogodę. Że pada, że zimno, że ogólnie do bani. Ale tak naprawdę nie powinienem być zaskoczony aurą. W końcu jestem na urlopie! Niby czemu wieloletnia tradycja miała być przerwana w tym roku? To, że przez tydzień było ładnie to i tak niemały sukces. Choć trzeba przyznać, że pogoda w czasie mojego urlopu to niezły miszung. Pierwszy tydzień to 35 stC i upał trudny do zniesienia, drugi to maksymalnie 15 stC i deszcz. To już bym wolał, żeby przez dwa tygodnie było 25 stopni i słoneczko z czasowymi zachmurzeniami. Średnia wyszłaby ta sama ale ogólne wrażenia zupełnie inne. No ale tak to tylko w Erze..
Etykiety:
Nikkor DX 35 G,
Nikon D90,
Tyczyn
sobota, 24 lipca 2010
Ćem
Zdjęcia sytuacyjne to takie, w których niby nic specjalnego się nie dzieje ale jednak .... jak się dobrze przyglądnąć .... to jest w nich coś. Powyższe zdjęcie to niby nic takiego: ot, kawałek poszewki na poduszce w naszej sypialni. Kwiatek, ćma. To, że ćma jest żywa i chwilę wcześniej wleciała do sypialni to jeszcze nic. To, że kolorystycznie pasuje niemal idealnie do poszewki to już fajnie. To, że usiadła akurat na łodydze kwiatka to już naprawdę niezły fuks. Ale to, że pod ręką leżał aparat to już nie jest dziełem przypadku...
Etykiety:
Nikkor AF-D 50/1.4,
Nikon D90,
SB-800
Subskrybuj:
Posty (Atom)