Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Na rybach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Na rybach. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 grudnia 2021

WTF

 Kiedy jedziesz z kumplami na ryby ale na miejscu przypominasz sobie, że jest grudzień i w zasadzie szkoda nawet zarzucać wędki... No i pytanie: jak spędzacie czas? No cóż - parafrazując klasyk: co się wydarzyło na rybach, zostaje na rybach ;-)



sobota, 27 lipca 2013

Nocne wędkowanie

Wschód słońca w Krzemiennej

Dopiero drugi raz miałem okazję wziąć udział w nocnym wędkowaniu ale "ten pierwszy raz" nie był w pełnym wymiarze - zakończyłem wtedy zabawę ok 2 w nocy. Tym razem było już jak należy: wyjazd w piątek popołudniu, powrót w sobotnie przedpołudnie. Dobre towarzystwo, grill, karkóweczka, piękne okoliczności przyrody... Teraz trzeba dojść do siebie - co nie jest łatwe gdy trzeba samemu pilnować zorganizowaną grupę diabłów tasmańskich.... No i ten ból gardła! To efekt długotrwałego wypalania go ognistą "harcianką", której płomienny charakter pozwalał przetrwać chłód nocy letniej... 
Wyniki połowów nie były imponujące ale hej - przecież nie po to tam pojechaliśmy....

poniedziałek, 31 maja 2010

Po przerwie

No więc tak .... znowu jakaś przerwa .... kolejna już, z resztą .... także ten .... tak.... nie ma co owijać w bawełnę: nie mam żadnych fajnych zdjęć, żeby tu zamieścić. Więc zamieszczę fotografię zrobioną przez Panią Żonę, która to czerpie niewyczerpaną satysfakcję z focenia naszych diablątek.



A ja - tymczasem - mam niesamowite parcie na wędkarstwo. A ponieważ się starzeję coraz bardziej "kręci mnie" siedzenie na brzegu, wpatrywanie się w spławik (lub inny sygnalizator brań) przerywane nierzadko drzemką, z której budzi mnie własne chrapanie lub plusk rozlanego piwa z puszki, która podczas drzemki wypada mi z ręki. Ponieważ czuję się oszukany przez pogodę (która sprawia, że na Sanie nie da się łowić), kolegów którzy nie wykupili licencji na ten rok (Marcin K. - ten sam, który przed dwoma laty tak gorąco namwiał mnie na wędkarstwo - tak, tak o Ciebie chodzi!) oraz przez los, który nie pozwala mi trafić "szóstki" w lotto (co pozwoliłoby nadrobić 10-cio letnie zaległości w spaniu) - z tych wszystkich powodów mam zamiar zakupić krzesełko wędkarskie i dalej ucinać samotne drzemki na brzegach komercyjnych łowisk Podkarpacia ...

sobota, 3 kwietnia 2010

Sezon wędkarski rozpoczęty

Wspólne wędkowanie - fajnie mieć syna z którym można wyskoczyć na rybki...

Czy już kiedyś wspominałem, że przy czwóce dzieci warto - wybierając sobie hobby - zadbać o to, by wymagało ono oddalenia się od domu na bezpieczną odległość? Fotografia, jazda na rowerze i wędkarstwo. Idealny zestaw. Co prawda fotografować można w domu i jego najbliższym otoczeniu. No trudno. Ale kolarstwo i wędkarstwo to już jest TO.
Wczoraj udało się - po raz pierwszy w tym sezonie - wygospodarować 2 godzinku czasu i wyskoczyć z wędką na pobliski Strug. Moja najstarsza pociecha towarzyszy mi coraz częściej zarówno w wycieczkach rowerowych jak i w wyprawach wędkarskich. Ale to akurat jest OK. Fajnie spędza się czas z synem na wspólnych zainteresowaniach. Mam nadzieję, że w miarę dorastania pozostali będą do nas dołączać.



niedziela, 26 kwietnia 2009

Warto zobaczyć

Wiar - w okolicach lotniska Krajna (powyżej Birczy)
No i jeszcze coś w temacie rybek. "Rzeka życia" - film wyreżyserowany przez Roberta Redforda - to świetna propozycja nie tylko dla miłośników wędkarstwa. Choć wędkowanie nie jest głównym motywem filmu to jest tym elementem, który odgrywa ważną rolę w życiu bohaterów, których życie toczy się u brzegu rzeki, gdzieś w Montanie. Jak na samym początku podkreśla narrator, w rodzinie pastora nie było wyraźnej granicy pomiędzy religią a wędkarstwem muchowym. 

Ciekawa obsada, ciekawa fabuła - ale to co czyni ten film naprawdę niezwykłym to nagrodzone Oscarem zdjęcia. Niesamowite, głębokie ale nie "landszaftowe" pejzaże i zapierające dech w piersiach ujęcia połowu pstrągów. Palce lizać!

Na podkarpaciu nie ma może takich rzek jak Big BlackFoot z opisanego przeze mnie filmu ale też nie możemy narzekać. Wystarczy zjechać nieco z głównych dróg by znaleźć się w miejscach gdzie łatwiej o ślady dzikich zwierząt niż ślady człowieka. Wiar - pokazany na pierwszym zdjęciu (jakość kiepska ale czego można oczekiwać od telefonu?) - nie należy do najlepiej zarybionych rzek ale dostarcza naprawdę niecodziennych doznań wzrokowych. Dlatego piątkowy "wypad" - mimo iż skończył się dla mnie z zerowym wynikiem w kwestii ryb - uważam za wyjątkowo udany. Piękne krajobrazy, piękna rzeka i towarzystwo naprawdę fajnych kumpli.

Marcin

Artek

Czego chcieć więcej? No może żeby jednak od czasu do czasu coś zatrzepotało na końcu żyłki ...

niedziela, 19 kwietnia 2009

Sezon rozpoczęty

I znów dłuższa przerwa w pisaniu. Niestety spowodowana tym, że miałem też przerwę w fotografowaniu. Nie żebym nie miał aparatu w rękach przez ten czas. Ale czasem jest tak, że fotografuje się tylko rodzinkę i są to zdjęcia, które nie mają w sobie nic co skłaniałoby autora do dzielenia się nimi na forum publicznym. Ot, takie zwykłe rodzinne fotki.
A co do rozpoczętego sezonu. Mam na myśli sezon wędkarski. Wczoraj była okazja by po raz pierwszy wybrać się z wędką "w teren". No i sezon zaczął się całkiem nieźle. Pierwszy pstrąg zawisnął na kotwiczce.

Rybka - zaraz po uwiecznieniu - wróciła do wody. Zgodnie z zasadą, że nad rzekę idzie się na ryby a po ryby idzie się do sklepu rybnego . Mam nadzieję, że ten okaz jeszcze trochę urośnie i spotkamy się ponownie. Oczywiście zrozumiałbym gdyby wyżej opisany pstrąg miał odmienne życzenie ....
Natomiast to czego z pewnością nigdy nie uda mi się zrozumieć to ludzka głupota. Einstein podobno kiedyś wypowiedział takie słowa: "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej." Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że może zobaczył to co ja wczoraj.


Naprawdę trudno uwierzyć, że ludzie mogą być tak durni, by zrobić coś takiego sobie samym. Nie wiem czy jest jakiś sposób na to by temu kto to zrobił przemówić do rozsądku ale też trudno przejść nad czymś takim do porządku dziennego.
Tak czy inaczej - wyjazdy na rybki mają to do siebie, że zwykle odbywają się w malowniczych miejscach. To taki bonus mieszkania na podkarpaciu. Mam nadzieję, że przy okazji "moczenia kija" uda się zrobić też klika dobrych zdjęć. A przynajmniej lepszych niż te powyżej.
A tak przy okazji nasunęło mi to ciekawą myśl: aparat telefoniczny (tak tak, to nie pomyłka), którym zrobiłem powyższe zdjęcia ma większą rozdzielczość (w zasadzie nie tyle aparat co jego matryca) niż mój pierwszy cyfrowy aparat fotograficzny. Postęp technologiczny? A może świat podąża w trochę ..... hmmmm .... dziwnym kierunku?