sobota, 31 stycznia 2009

W temacie nowych zdjęć dalej niewiele się u mnie dzieje. Coś się ruszyło ale z powodu kaprysów mojego kręgosłupa ostatnio zdjęcia powstają tylko w domu. Ponieważ nie mam już sumienia wyciągać kolejnych fotek z szuflady, dzisiaj będzie coś z kategorii "rodzinny album" ....

Bartunio

środa, 28 stycznia 2009

... są nowi, śmiali są ...

W naszym zdygitalizowanym świecie "uprawianie" fotografii analogowej jest - troszeczkę - jak wspinaczka wysokogórska. Trzeba pokonać strach (przed nieznanym, przed konsekwencjami zepsucia ujęcia), przeciwności (trudniej o materiały, bezsenne noce w ciemni). Ci którzy weszli w świat fotografii dopiero w erze wszechobecnej technologii cyfrowej na widok starego aparatu i czarno-białych odbitek stukają się w czoło: po co zdobywać góry, jeśli można łatwiej, wygodniej. Ale przecież stare może być piękne. Pan od którego kupiłem swoją lejkę powiedział coś co mnie poruszyło: to są rzeczy policzone. Jest ich skończona ilość i więcej ich nie będzie. Nie mam wątpliwości - niektóre przedmioty mają duszę. Z nimi jak z ludźmi: nie da się tylko łatwo i przyjemnie. Ale warto podjąć wysiłek. Są jeszcze tacy, którzy chcą mierzyć się z górami.

Czy można nie kochać takich sprzętów?

Jest taka piosenka Budki Suflera - jedna z moich ulubionych. (...)Góry wysokie, co im z Wami walczyć karze?(...) - śpiewa Krzysztof Cugowski - (...)Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej!(...). Wczoraj moja najmłodsza pociecha wlała nadzieję w moje serce: dopóki fotografowałem go moim cyfrowym Pentaxem nie robiło to na nim większego wrażenia. Ale kiedy zmieniłem aparat i w moim ręku pojawiła się 50-letnia Leica, Pawełkowi zabłysły oczy i stwierdził, że "chcę taki"... Na twarzy śmiech lecz są nowi, śmiali są (...)


(...) Największa rzecz, swego strachu mur obalić, odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej! (...)

Kto wie? Może i któryś z moich chłopaków będzie wśród nich ....

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Szuflady c.d.

Nawet gdybym chciał zadręczać Was, moi nieliczni czytelnicy, nowymi zdjęciami to akurat nie mogę. Rozłożony na łopatki przez kręgosłup mam sporo czasu na szperanie w moich fotograficznych (elektronicznych rzecz jasna) szufladach. To takie proste i wygodne !

Przemyśl, 2007

Zdjęcie zamieszczone powyżej należy do moich ulubionych. Nie wiem czemu ale budzi we mnie sympatię i wywołuje uśmiech. Pewnie się starzeję ....

piątek, 23 stycznia 2009

Szuflada

Wiem, że nie tak powinno być z blogiem. Powinny być "ńjusy", świeże zdjęcia itepe. Ale jak mi się tak ostatnio napisało o szufladzie to teraz nie mogę się powstrzymać aby - z braku ... ekhem ... czasu na fotografowanie - nie sięgać do tejże (elektronicznej) szuflady .....

Centrum Tyczyna, czerwiec 2008

Dzisiaj na podkarpackim niebie pojawiło się słoneczko, rtęć termometru dźwignęła się (z trudem i niechętnie ale jednak!) powyżej 10 stopni więc może to znak, że wkrótce pojawią się też chęci i możliowści fotografowania.

sobota, 17 stycznia 2009

Noworoczne porządki

Z nowym rokiem zawsze w parze idą noworoczne postanowienia. Ja postanowiłem sobie, że uporządkuję zdjęcia zrobione w 2008 roku i je zarchiwizuję jak należy. Ponieważ od kiedy używam technologii cyfrowej zdjęć przybywa w zastraszającym tempie uznałem, że czas je przeglądnąć, usunąć śmieci i jakoś usystematyzować to, co zostało - inaczej niedługo zginę śmiercią głodową ja i moi bliscy (przecież całe dochody trzeba by przeznaczyć na zakup coraz to większych dysków).

Michaś, czerwiec 2008

Podczas robienia takiego przeglądu w oko wpadają zdjęcia zapomniane lub takie, które wcześniej umknęły uwadze. Dzięki temu można coś "wrzucić"na bloga jeśli akurat nie miało się okazji wziąć aparatu do ręki i "pstryknąć" coś aktualnego. Powstaje taka elektroniczna szuflada do której zdjęcia same się chowają, a do której można zawsze sięgnąć i wygrzebać jakiś staroć, co niniejszym czynię .....

niedziela, 4 stycznia 2009

Bieszczady c.d.

I jeszcze dwa zdjęcia z wczorajszej wyprawy. Pierwsze z nich to czarno-biała wersja jednego z zamieszczonych w poprzednim poście zdjęć. W tym wydaniu chyba bardziej mi się podoba - daje wrażenie "głębi" (czy jak to tam nazwać).

Drugie zdjęcie to panorama - widok jaki ukazał się naszym oczom po wyjściu ponad zadrzewioną część stoku.

Bieszczady

Nowy rok rozpoczął się dla mnie tak naprawdę wczoraj. Pierwsze dwa dni to było totalne bumelowanie, dziesiąty dan w nieróbstwie. Wczoraj natomiast wybraliśmy się z dwoma kolegami w Bieszczady. Ponieważ wszyscy trzej jesteśmy raczej niedzielnymi łazikami, zdecydowaliśmy się na najłatwiejszy szlak na Połoninę Wetlińską. Pogoda, która rano jeszcze była niezbyt zachęcająca, w trakcie naszej podróży w Bieszczady ulegała stałej poprawie. Kiedy wyruszaliśmy na szlak mrozik szczypał w policzki, świeciło piękne słoneczko a kłębiące się nieliczne chmurki dodawały całości uroku - pogoda była wymarzona.

Ten znak bardzo ucieszył nasze nogi podczas wchodzenia pod górę.

Ostatni fragment podejścia był najgorszy - kopny śnieg utrudniał marsz (przynajmniej takim misiaczkom jak my)

Przyroda robiła co mogła aby nam umilić wchodzenie.

Widok z grani (powyżej schroniska) wynagradzał trudy wchodzenia.