sobota, 2 października 2010

Skansen w Sanoku


No i w końcu udało mi się dotrzeć do skansenu w Sanoku. Tyle razy byłem w tym mieście ale nigdy nie było okazji by wstąpić do tak zachwalanego obiektu. Wczoraj jednak, w przerwie między sprawami służbowymi a prywatnymi, znalazłem czas by zwiedzić skansen. Na dodatek - dzięki uprzejmości Piotrka (wielkie "JOŁ" Piotruś dla Ciebie :-) - miałem pierwszy raz okazję pofotografować hybrydą (czy, jak niektórzy mówią, "bezlusterkowcem") Sony NEX 5. No i moje wnioski są następujące:
- jest lekki i niezbyt dużych rozmiarów,
- obsługa jest całkiem przyjemna a będzie jeszcze przyjemniejsza kiedy Sony zaktualizuje oprogramowanie (a podobno zrobi to niebawem) i wyciągnie niektóre przydatne funkcje "na wierzch" (np. zmianę czułości, balansu bieli, itp),
- wystarczająco szybko (w dalszej części opiszę co rozumiem pod tym pojęciem) reaguje na działania fotografującego.


Szczerze mówiąc to - jeśli hybrydy będą rozwijać się nadal w takim tempie - to nie wróżę przyszłości tanim, amatorskim lustrzankom. A właściwie to nie widzę sensu by je kupować. Do tej pory obecność tanich lustrzanek była uzasadniona: miały większą matrycę niż najbardziej nawet zaawansowane kompakty (a co za tym idzie dawały możliwości niedostępne dla użytkowników kompaktów), miały wymienne obiektywy, były szybsze w działaniu (a dokładniej rzecz biorąc szybciej reagowały na to co chciał zrobić fotografujący).


Teraz to się zmieniło: Sony NEX 5 ma matrycę APS-C - czyli dokładnie takiej samej wielkości jak wszystkie lustrzanki (oczywiście nie licząc tych pełnoklatkowych - ale to na razie jest sprzęt z innej bajki). NEX 5 ma wymienne obiektywy - co prawda nie ma jeszcze zbyt wielu dostępnych do niego obiektywów ze stajni SONY ale to się wkrótce zmieni (nie mówiąc już o tym, że do NEXa można przez przejściówki podpiąć szkła innych producentów). No i na końcu: NEX 5 jest wystarczająco szybki jak na aparat do codziennych zdjęć, na spacerze, w górach, itp. Nie jest to aparat reporterski - to jasne. Ale szczerze mówiąc to lustrzanki dostępne za cenę "Soniaka" też nie są.
I co ważne: wszystkie te "lustrzankowe" parametry zamknięte zostały w obudowie znacznie mniejszej i lżejszej od lustrzanek! Dla tych, co podobnie jak ja, mają na bakier z kręgosłupem to spora zaleta!



A teraz jeśli chodzi o to, co najważniejsze: zdjęcia. Mnie się podobają. Te, które oglądacie to "surowe" JPG-i prosto z aparatu (jedynie zmniejszone i - jak to po zmniejszeniu - lekko wyostrzone). Aparat ustawiłem w tryb manualny, ręcznie ustawiałem też czułość, balans bieli. Dobierając ekspozycję kierowałem się głównie histogramem, który można sobie wyświetlić na ekranie a który cały czas działa "dynamicznie" (bardzo przydatna rzecz).



Inna fajna funkcja to fotografowanie w trybie HDR. Wczorajsza aura była wyjątkowo niesprzyjająca do fotgrafowania obiektów zbudowanych głównie z ciemnego drewna lub czarnej stali. Jednak z włączoną funkcją HDR aparat radził sobie nieźle z tymi warunkami. Co prawda zdjęcia lekko traciły na kontraście (co zrozumiałe) ale w tym przypadku niewielka korekta podczas obróbki wystarczała w zupełności. I tu muszę lojalnie wszystkich ostrzec: funkcja HDR w hybrydzie Sony UZALEŻNIA. Jak raz zobaczysz, że działa dobrze to będziesz jej używać namiętnie.
Poniżej zdjęcia zrobione właśnie z użyciem trybu HDR.




No i oczywiście nie może zabraknąć kilku słów o samym skansenie. Obiekt jest z pewnością urokliwy - choć w chwili obecnej przypomina spory plac budowy. No ale ta budowa ma na celu zwiększenie atrakcyjności i wartości skansenu więc należy się z tego cieszyć. Właściwie moje zwiedzanie było dość pobieżne i chyba nawet bardziej nastawione na fotografowanie niż zgłębianie wiedzy o dawnych mieszkańcach naszych terenów. Ale i tak zajęło mi to dobre 1,5 godz. Największe wrażenie zrobiła na mnie część skansenu poświęcona przemysłowi naftowemu. No i oczywiście cerkiewki! Ale to chyba nie jest zaskoczeniem dla kogoś kto od czasu do czasu zagląda na tego bloga...

Brak komentarzy: