Odwieczny mój dylemat: co tu zrobić, żeby się nie narobić a było zrobione? Jak się ten dylemat ma do fotografii? Ano dość prosto: podobają mi się zdjęcia czarno-białe. Ale takie, które można otrzymać z negatywu czarno-białego. Niestety, w moim odczuciu, technologia cyfrowa jeszcze nie jest w stanie zaoferować takich zdjęć. Czegoś im brakuje. Czego? Sam nie wiem. Może tej magii zaklętej w czarno-białym negatywie, uwalnianej przy pomocy tajemniczych mikstur takich jak wywoływacz, utrwalacz? Po prostu pliki produkowane przez aparaty cyfrowe tego nie mają. I już! Nawet Mike Johnston napisał na swoim blogu, że dzisiaj fotografujący nie stoi przed dylematem "cyfra czy analog" lecz "kolor czy czerń i biel". Bo jeśli kolor to technologia cyfrowa, jeśli zdjęcia czarno-białe to stary, poczciwy analog. I ja się z tym zgadzam.
I tutaj dochodzimy do dylematu, o którym wspomniałem na początku. Przy wywoływaniu negatywów trzeba się trochę napracować. O robieniu odbitek już nie wspomnę - bo TO jest dopiero robota! Więc jak tu się nie narobić? Oto mój sposób: postanowiłem wypróbować negatyw Kodak BW400CN. Jest to negatyw czarno-biały a jego podstawową zaletą jest to, że nie trzeba go samemu wywoływać lecz można zanieść go do laboratorium i tam zostanie wywołany w procesie C-41 (czyli tak samo jak film kolorowy). Później wystarczy negatyw zeskanować (a skanuje się go łatwo i przyjemnie) i już mamy zdjęcie w komputerze. Proste? Proste! Ale jak zwykle jest jakiś haczyk. Ten film prawie nie ma ziarna! A ja lubię ziarno! Kontrasty są fajne, rozpiętość tonalna też. Ale nie ma ziarna.
Wszystkie zamieszczone dzisiaj zdjęcia są zrobione na tym właśnie negatywie. Każdy może sam ocenić czy mu się podoba czy nie.
1 komentarz:
Niestety pewnych rzeczy nie da się osiągnąć na skróty. Jeśli foty mają mieć ten "look", muszą być na srebrze. Też już to przerabiałem i wniosek jest taki, że są pewne elementy niezmienne, można dowolnie przestawiać wszystko inne, ale jeśli ruszysz którykolwiek z nich, to już nie będzie to.
Pozdr.
BB
Prześlij komentarz