niedziela, 25 października 2009

Dylematów ciąg dalszy

Jakiś czas temu, w tym wątku, pisałem o swoich dylematach związanych z kombinacją film/wywoływacz (rzecz dotyczy filmów cz&b, oczywiście). Był taki moment, że wydawało mi się, że kres moich poszukiwań już nastał, że Ilford PAN400 naświetlony na ISO800 i wyowałny w Microphenie to jest to. Ale demony wróciły. Znowu nie wiem. Więc próbuję.
Aktualnie więc jest tak:
- wywoływacz to Kodak D76/Ilford ID11 (są identyczne),
- film to Kodak Tri-X lub Ilford Delta400 (nie są identyczne),
- sposób wołania: czas wołania to 55 minut, kręcenie: pierwsza minuta ciągle, następnie 3 "wywrotki" koreksu co 3 minuty
Jest to przepis, którym posługuje się mój kolega (wspomniany już wcześniej przeze mnie Leszek) i otrzymuje rezultaty, które baaardzo mi się podobają.

No to teraz wyniki. Na pierwszy rzut Ilford Delta:



A tutaj Kodak Tri-X:



Obydwa filmy wychodzą fajnie. Dzięki takiej metodzie wywołania, zdjęcie jest zarówno mocno kontrastowe (co bardzo lubię) jak i zachowuje szczegóły w światłach i cieniach. Chyba bardziej mi "leży" Ilford. Może z uwagi na takie ... hmmm ... bardziej smoliste czernie. Ale Kodak też jest fajny. No i ta legenda Tri-X'a! Tyle pokoleń wielkich fotografów używało tego materiału! Z jednej strony nie powinno to mieć wielkiego znaczenia ale z drugiej .... ehhhhh.

Brak komentarzy: