wtorek, 29 września 2009

Ściemnianie


No i ostatnimi czasy moja ciemnia przeżywa renesans. Może jeszcze nie w pełnym wymiarze - na razie koncentruję się na wywoływaniu filmów i ich skanowaniu. Ale i na odbitki przyjdzie wkrótce czas. Tak myślę. Najbardziej cieszy mnie fakt, że moja Leica znowu ma co robić.



A tak przy okazji teamtyki zamieszczonych dzisiaj zdjęć nasunęła mi się pewna refleksja. Już dawno doszedłem do wniosku, że teorie mówiące o tym, że fotografia ma nieść jakiś przekaz, że ma uzewnętrzniać wnętrze (nie mylić z wnętrznościami) artysty - to wszystko jakaś totalna bzdura. Oczywiście nie mówię o innych fotografujących - tylko o sobie. Dla mnie fotografia to przede wszystkim rejestrowanie otaczającej nas rzeczywistości. Zamrażanie ulotnego fragmentu czasu na czas dłuższy - czas życia zdjęcia (czy to odbitki czy pliku cyfrowego).


Dlatego śmieszy mnie (a czasem złości) gdy niektórzy znajomi mówią, że "Maciek robi zdjęcia artystyczne". Chyba nie potrafiłbym podać definicji zdjęcia artystycznego ale moje zdjęcia z pewnością artystyczne nie są i - w swoim założeniu - nie mają takie być. Jest taki album Annie Leibovitz, ("A Photographer’s Life 1990-2005") w którym jest wiele zdjęć baaardzo osobistych (wg mnie niektóre są zbyt osobiste) ale większość z nich jest taka .... zwykła. Jak to stwierdził mój serdeczny kolega (pozdrawiam Cię Lesiu): ma się wrażenie, że Leibovitz nawet w wannie miała ze sobą aparat. Ja na razie jeszcze aż tak daleko nie "wdepnąłem" w fotografię ale chciałbym aby tak właśnie powstawały moje zdjęcia. Dlatego karmię Was, moi nieliczni czytelnicy, zwykłymi zdjęciami kotków, dzieci, cerkiewiek itepe. Bo to właśnie jest rejestrowanie "mojej rzeczywistości".
I inaczej nie będzie ... chyba.


No i na koniec, żeby było jeszcze mniej artystycznie, podam parę danych technicznych zamieszczonych powyżej fotek: zostały zrobione prawie-pół-wiecznym dalmierzowcem, na filmie Kodak Tri-X wywołanym w D-76 (55 min) i skanowanym naszym tanim, poczciwym Epsonem.

Brak komentarzy: